Wypoczynek czy nauka ?, licealiści na Mazurach.

Piotr Dmowski

Budzik… Ach co za perfidia losu. Ten przebrzydły dźwięk właśnie przerwał mi randkę z najpiękniejszą dziewczyną, jaką znam. Dziadyga no. Jaskrawy przykład złośliwości rzeczy martwych.

Chwilka refleksji i w ostatecznym rozrachunku jestem w stanie mu wybaczyć. Mimo że bezczelnie przerwał mi w najciekawszym momencie. W końcu ta piękna dziewczyna z bliżej nieznanych światu przyczyn, postanowiła jakiś czas temu odpowiedzieć na jedno z moich pytań ,,tak”, czyniąc mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi (tak mi się wydaje). Już w nieco bardziej przychylnym światu nastroju łypnąłem badawczo wzrokiem po swoim pokoju. W kącie stał plecak. Niby normalna rzecz, ostatecznie jedną z czynności, którą muszę wykonywać w szarej rzeczywistości dnia powszedniego, mniej lub bardziej chętnie, jest uczęszczanie do placówki oświaty. Ten jednak dzień był o tyle wyjątkowy, że do tejże właśnie placówki pomknąłem zdecydowanie chętniej.
Mój plecak nie był tego dnia pełen ciężkich książek, których dni są już policzone. Wypełniały go ubrania i rzeczy potrzebne na wycieczkę, a właściwie wyprawę, wyprawę nieszablonową, wręcz niezwykłą. Zapytacie, co było jej celem? Otóż cel ten, jak przystało na taką wyprawę, nie mógł być byle jaki. I tak się w istocie stało. Obraliśmy bowiem kierunek Krainy Wielkich Jezior. Zdecydowanie już pozytywnie nastawiony do świata postanowiłem opuścić swe jakże wygodne, wręcz wołające do mnie ,,wróć” łóżeczko. Szybka poranna toaleta, śniadanko i już żegnałem się w drzwiach z rodzicami. Do szkoły dotarłem 15 minut później. Tu już czekała ekipa. Cała załoga męska. Takie męskie wyjazdy mają swój niepowtarzalny i niesamowity klimat. Załogantów przyszło mi rozpoznać bez trudu. Twarze pełne uśmiechu, z których aż biła radość, jaskrawo rysowały się na tle innych, należących do uczniów, którzy właśnie zmierzali na lekcję w ten poniedziałkowy poranek. Z pewnymi opóźnieniami wyruszyliśmy w drogę. W Giżycku znaleźliśmy się kilka godzin później. Tutaj procedura przejęcia jachtu i szybkie zakupy. Przyszła pora wypłynięcia. No właśnie. W tym oto właśnie momencie cały nasz misterny plan dotyczący celu dnia dzisiejszego delikatnie mówiąc nie wyszedł. Jak na złość silnik odmówił współpracy. Zmienił jednak zdanie w ostatniej chwili, kiedy to wszyscy już godziliśmy się z porażką. Udało nam się tego wieczoru zacumować na uroczej bindużce, a czas upłynął przy radosnych śpiewach przy ognisku. Następnego dnia wstaliśmy żwawo, gotowi i zwarci do działania. Czas spędzany na wodzie płynie zupełnie inaczej, toteż nawet się nie obejrzeliśmy i już zmierzchało. Tym razem bez ogniska, gdyż ulewny deszcz okazał się być silnym argumentem do pozostanie w kokpicie już do rana. Plan na dzień następny zakładał zacumowanie w porcie w Pięknej Górze celem odwiedzin klasy II gimnazjum przebywającej w okolicy na wycieczce ze swoją wychowawczynią, panią Teresą Baranowską. Dzień zakończyliśmy we wspaniałej atmosferze zabawy przy ognisku, nie obyło się również bez przygód, które na zawsze pozostaną w pamięci uczestników. Przedostatni dzień wyprawy upłynął nam nostalgicznie na jeziorze Niegocin. Wyprawa dobiegała powoli końca. Noc spędziliśmy w niezwykle uroczym miejscu, do którego obiecałem sobie kiedyś powrócić. Ostatni dzień był już tylko kwestią powrotu do bazy. Mimo że towarzyszył nam smutek, gdzieś ze środka przebijała się myśl, niczym przebiśniegi na wiosnę, że wracamy do osób i miejsc, za którymi zdążyliśmy się już stęsknić.
Dopełniając wszystkiego, jako iż wyjazd był szkolny, więc musiał pełnić funkcję edukacyjną. Podczas jego trwania dowiedzieliśmy się masy ciekawych rzeczy, zdobyliśmy nową wiedzę i zaznajomiliśmy się z rzemiosłem żeglarskim. Od tej pory wiemy już, jak nie należy stosować antyperspirantu i środków na komary. Wiemy również, jakie podchodzenie do kei jest niewskazane oraz jak bezpiecznie ugotować obiadek na łódce. Cała ta wiedza zdobyta w sposób praktyczny z pewnością pozostanie nam w pamięci na lata. Za wyjazd i opiekę dziękujemy Panu Piotrowi Bartosiakowi.

inicjatywy i pomysły, koła zainteresowań, sport, Szkoła licealna, wspomnienia, wycieczki