Legenda czy historia?

Mateusz Ekner

Jedenastego stycznia br. razem z pozostałymi uczniami klas szóstych wybrałem się do mińskiego kina „Muza” na spektakl pt.”Legendy Orła Białego”.

Należało się spodziewać znanego nam gatunku literackiego, jakim jest legenda (fantazja osadzona na elementach prawdy związanych np. z miejscem, postacią, wierzeniami itp.). Ponadto oczekiwaną przez odbiorców tematyką miała być ojczysta historia. Istotnie, przewidywania się sprawdziły, ale o tym za chwilę.

Występ artystów Katolickiego Teatru Edukacji został oparty na konstrukcji teatru w teatrze. Trójka zakonników – przełożony, ojciec Zenobiusz oraz młodszy mnich - Agapiusz, wystawiali sztuki o polskich legendach. Zrobili tak, ponieważ młodsi mnisi uważali, że jest to ciekawszy sposób przekazania wiedzy niż pisemnie utrwalanie dziejów przez skrybów, jak żądał tego przełożony. Zaprezentowane elementy całości to m.in. „Legenda o królu Kraku”, czy „O Wandzie, która nie chciała Niemca”. Znalazły się tam również fragmenty książek, np. dramatu Juliusza Słowackiego pt. „Balladyna”.

Aktorzy naprawdę ciekawie potrafili zagrać swoje role. Niektóre sceny były nawet komiczne, np. zabawny wydał mi się moment zderzenia księcia Rytgiera ze ścianą. Jednak najlepszym sposobem zaktywizowania widowni było wybranie chętnych osób z publiczności, żeby weszły na scenę i udawały jakąś postać, np. Ziemowita z legendy „O Piaście Kołodzieju” albo Bolesława Chrobrego w scenie jego koronacji. Widownia aktywnie uczestniczyła w występie, również dzięki zabawnej sytuacji, która kilkakrotnie się powtórzyła. Przełożony wołał mnicha Zenobiusza, żeby wiosłował w łodzi, którą płynęli, a ten konsekwentnie odmawiał “Nie! Nie! Nie mogę!”. Za trzecim razem publiczność krzyczała „Nie!” Nie! Nie mogę!”, identyfikując się z Zenobiuszem.

Stroje aktorów zaprojektowano odpowiednio do każdej sceny, np. w legendzie „O Lechu, Czechu i Rusie” ubrania braci były ładne, schludne, jak przystało na przywódców swojego ludu. W legendzie o Kraku król prezentował bogatą szatę, jego sługa - stosowną do funkcji, zaś pastuszek wydał się biedny, ale poczciwy. Przemawiało to do widowni, która dzięki temu lepiej rozumiała treść.
Reżyser nie wykorzystał zbyt wielu efektów specjalnych. Pojawiły się tylko raz, w legendzie „O Królu Popielu”, kiedy lasery zastępowały myszy osaczające księcia.
Według mnie przedstawienie było wielkim sukcesem tej grupy teatralnej, ponieważ przyjemnie się je oglądało. Występ dość szybko zaciekawił i zaangażował trochę osowiałą widownię. Uważam, że warto było obejrzeć tę sztukę. Myślę, że jeżeli ktoś lubi legendy, z przyjemnością obejrzy występ krakowskich artystów. Jak wiemy, w każdej legendzie kryje się ziarno prawdy. Gdzie jej szukać? Ten spektakl daje odpowiedź. Zapewne w czasie wędrówek po Krakowie, Kruszwicy, nad Jeziorem Gopło czy w Gnieźnie.

Gorąco polecam sztukę “Legendy Orła Białego” również z pobudek patriotycznych. Warto zagłębić się w dzieje naszej ojczyzny, czytając książki, ale też oglądając przedstawienie teatralne.

Szkoła podstawowa, teatr, wydarzenia kulturalne