Uwielbiam podróże, jednak bycie całkowicie zieloną w żeglarskim świecie sprawiało, że towarzyszyła mi dosyć duża niepewność. Nie spodziewałam się jednak, jak pozytywne czeka mnie zaskoczenie. Przez ten tydzień nauczyłam się niesamowicie dużo, zobaczyłam wiele przepięknych miejsc i spędziłam cudownie czas z całą wycieczkową ekipą na wspólnych planszowych lub koncertowych wieczorach. Poczułam, że naprawdę pokochałam żagle! Mimo słonecznej pogody, żeglarskie wakacje to nie tylko radość z ciepła i pięknych widoków, ale również obowiązki, zarówno na, jak i pod pokładem. Choć w dni, kiedy mierzyłam się z wachtą kambuzową (kuchenną), były dosyć męczące, widok zajadającej się ze smakiem załogi rekompensował cały wysiłek. Najbardziej podobało mi się spanie na bindugach, gdzie (o dziwo!) nie było komarów, a idealny widok na gwiazdy, więc i okazja do wypatrywania sierpniowych perseid. Jeszcze na wyjeździe stwierdziłam, że moja żeglarska przygoda na pewno się nie kończy. To był cudowny czas!