Wycieczka do Torunia - to co zapamiętaliśmy.

Uczniowie klasy VI: Lena Murawska, Oliwia Grzyb i Mateusz Kąkolewski napisali o klasowej wycieczce do Torunia. Zachęcamy do przeczytania.

NASZ TORUŃ W dniach 8 i 9.10.2015r. klasa VI wyjechała na wycieczkę do Torunia – miasta słynącego z pierników i… Mikołaja Kopernika- genialnego polskiego astronoma, który do nauki wniósł niesamowite odkrycie dotyczące ruchu Ziemi. Zawarł je później w słynnym dziele „ O obrotach sfer niebieskich”. Ów uczony zajmował się ponadto matematyką, był także lekarzem oraz tłumaczem. Wyprawę rozpoczęliśmy ósmego października 2015 roku o godzinie 6.00. Około 11.00 dojechaliśmy do celu. Zwiedzaliśmy planetarium, Muzeum Żywego Piernika , na koniec spacerowaliśmy po uroczej Starówce. Koło 18.00 zakwaterowaliśmy się w pensjonacie. Następnego dnia koło godziny 9.00 wyjechaliśmy z hotelu. Udaliśmy się do IV Fortu Toruńskiego. To budowla obronna wzniesiona w II połowie XIX w. Zachowała się w znakomitym stanie do dziś. Przewodnik, ubrany w mundur pruskiego żołnierza, opowiadał nam interesująco o dowódcach, tajemniczych zakamarkach i historii zacnych murów. Następnie odbyło się ,według mnie, najlepsze wydarzenie tego wyjazdu – gra w podchody. Większość osób z początku nie wiedziała, jak się w to bawić, gdyż jest to gra terenowa naszych rodziców i dziadków. Naszymi opiekunami byli jednak wspaniali animatorzy - Ania i Paweł. Podzieliśmy się na grupy liczące po dwanaście osób. Ja byłam w grupie Pawła, tej uciekającej. Biegaliśmy po forcie i dookoła niego. Każda grupa miała dowódcę i dwóch ,,detektywów”, którzy patrzyli, czy nadciągają wrogowie. Musieliśmy wykonać po dziewięć zadań. Chodziliśmy w piwnicy, w której było bardzo ciemno. Musieliśmy też w tych warunkach wykonywać zadania, które nie należały do najłatwiejszych. Czasem było strasznie. Na koniec moja grupa zaatakowała grupę przeciwną. Bitwa zakończyła się remisem. Po tej świetnej zabawie na powietrzu pojechaliśmy do tajemniczego gmaszyska o nazwie Centrum Nowoczesności - Młyn Wiedzy, gdzie w praktyce poznaliśmy wiele zasad fizyki, biologii i nowych technologii. Zapadła mi w pamięć praca z nowoczesnymi drukarkami 3D. Dowiedzieliśmy się tam również, jak działa światło, poznaliśmy także zjawiska niewidzialne dla człowieka w zwykłym świetle. Około godziny 20.00 byliśmy w Mińsku Mazowieckim. Nasza podróż zakończyła się szczęśliwie. Pozostawiła niesamowite wrażenia. Zabawę w podchody , choć dość dawną, polecę innym dzieciom. Na pewno się spodoba – tak jak mnie. Oliwia Grzyb, kl. VI Mój nowoczesny Toruń W czwartek, ósmego października, o bardzo wczesnej porze /była to szósta rano!/ ruszyliśmy w stronę Torunia na wycieczkę. Podczas podróży niektórzy ,wykorzystując wolną chwilę spali, reszta natomiast oglądała film pt. „Niebo istnieje naprawdę”. Choć trudny, dał okazję do pomyślenia i rozmowy o tym, co jest, co powinno być dla nas ważne, a tego teraz nie dostrzegamy. Około południa dotarliśmy do obranego przez nas miasta. Podczas dwudniowej wycieczki zwiedzaliśmy w nim dużo miejsc. Najbardziej spodobało mi się Centrum Nowoczesności ,,Młyn Wiedzy''. Placówka zachwyciła wszystkich – dzieci i dorosłych. Wyglądała niesamowicie. Ten ,z zewnątrz, wielki stary gmach z czerwonej cegły ; w środku jednak nie miał nic z przeszłości. Dowiedziałam się tam o wielu ciekawych rzeczach, o których dotąd nie miałam pojęcia. Pierwsze, co zobaczyliśmy na parterze, to ogromne wahadło Foucaulta, przypominające kompas. Następnie zaczęliśmy zwiedzanie nietypowo, od góry budynku, a trzeba dodać, że było aż sześć pięter! Dzięki interesującym wystawom i eksponatom, które można było dotykać, teraz wiem ,jak powstaje światłocień, czy jak oddziałuje światło na przedmioty. Na kolejnych piętrach zaobserwowałam np., jak robić zdjęcia, aby uzyskać wrażenie, że stoi się na rękach czy się lata. To było pasjonujące. W innym miejscu poznałam nowoczesne drukarki 3D. Nawet napisałam w tej technice moje imię - Lena. Zrobiliśmy też zdjęcia własnych lustrzanych odbić, a nie były to zwykłe lustra- ich powierzchnia wydawała się lekko pofalowana i gdy się w nie spojrzało ,można było błyskawicznie zobaczyć się w zmienionym ciele (raz grubym, czasami chudym, innym razem małym lub dużym). Na kolejnym piętrze czytaliśmy informacje na temat świata zwierząt, zagłębialiśmy się do siedziby lisa, królika i pszczoły. Można było też obejrzeć film przedstawiający wygląd poszczególnych ssaków. Na najniższym piętrze mogliśmy ,,pobawić się'' wodą. Puszczaliśmy statki i napełnialiśmy kubełki wodą, które na różne sposoby przenosiły ją dalej, by np. nawodnić pole. Mogliśmy też obejrzeć, jak ludzie ubierali się w różnych wiekach, a nawet samemu podobierać części garderoby dla takich postaci. Po udanym zwiedzaniu poszliśmy na smaczny obiad. Następnie udaliśmy się do autobusu. W drodze oglądaliśmy film o niepełnosprawnym podróżniku Janku Meli, bawiliśmy się w skojarzenia i śpiewaliśmy piosenki, ale niestety nie wszyscy (pewnie ze względu na zmęczenie) chcieli się włączyć. Po kilku godzinach, gdy już było ciemno, szczęśliwie wróciliśmy do Mińska. Toruń urzekł mnie swoją niezwykłością i niepowtarzalnością. Zarówno dawną architekturą, jak i nowoczesnością, której wcześniej nie kojarzyłam z tym miastem. Było to wyjątkowe przeżycie. Już planuję kolejne, tym razem rodzinne , odwiedziny w Centrum Nowoczesności. Lena Murawska, kl. VI ZABAWA W PODCHODY W dniu 8-go października odbył się klasowy wyjazd do Torunia. Według mnie najciekawszą atrakcją wycieczki była zabawa w podchody zorganizowana w ogromnym starym forcie. Przewodnicy, pan Paweł i pani Ania podzielili nas na dwie grupy. Jedna z nich reprezentowała Niemców, a druga Rosjan. Zostali też wybrani przywódcy drużyn. Naszej ekipie przewodził Mikołaj jako niemiecki dowódca, a przeciwnikami zarządzał Kuba jako rosyjski oficer. Cała zabawa polegała na tym ,aby jedna drużyna uciekła przed druga grupą, zostawiając po drodze karteczki z zadaniami. Pytań było wprawdzie niewiele ,ale wydawały się nam dosyć trudne. Na przykład trzeba było trzydzieści razy powtórzyć zwrot słoma-siano. Jednym z zadań było też zaśpiewanie piosenki po niemiecku. Poprawna odpowiedź lub dobrze wykonane zadanie pozwalało drużynie iść dalej. Najpierw przeszliśmy przez cały fort, wykonując zadania, następnie zeszliśmy do wąskich, zagadkowych podziemnych tuneli. Szliśmy nimi w zupełnej ciemności, przewodził nam pan Paweł. Baliśmy się, że ktoś się zgubi lub przewróci. Wymagało to dyscypliny i współpracy. Trudnym zadaniem było policzenie wszystkich schodków, dodam - w kompletnej ciemności . Byłem dumny z siebie - zadanie wykonałem dość szybko. Ku radości całej grupy niebawem cali i zdrowi wyszliśmy na powierzchnię. Tam wśród różnych budowli każdy znalazł dla siebie kryjówkę. Ja wraz z Mikołajem ukryliśmy się za starym domem. Przyczajeni, czekaliśmy na przeciwną grupę, aby zaatakować ich z zaskoczenia. Razem z Mikołajem jako pierwsi zobaczyliśmy rosyjskich zaborców. Zawiadomiliśmy resztę sojuszników i zmieniliśmy pozycję. Ukryliśmy się za ogromnym namiotem. Kolejnym krokiem był atak na wroga. Musieliśmy go osaczyć i pochwycić. Pod koniec rozgrywki nie mogliśmy stwierdzić ,kto wygrał zadanie, ponieważ obie drużyny spisały się bardzo dobrze. Najważniejsze jednak było nie zwycięstwo, ale to, że wszyscy bardzo dobrze się bawili. Mateusz Kąkolewski, kl.VI

Szkoła podstawowa, wycieczki