Klasa I liceum w Julianówce

Joanna Czerwieniec , klasa I SLO humanistyczna

O wycieczce napisała Joasia Czerwieniec

We wtorek 19 czerwca uczniowie klasy I wyruszyli na dwudniową wycieczkę do gospodarstwa agroturystycznego „Julianówka” . Towarzyszyli nam p. Roberta Gałązka , a wspierali go : jeden z rodziców -p. Mirosław Niedźwiedzki oraz ks. Jarosław Jastrzębski.
Zebraliśmy się pod szkołą o godzinie 10.15, każdy na rowerze i z plecakiem. Ksiądz Jarek zaoferował swoją pomoc w dostarczeniu toreb na miejsce swoim samochodem, dzięki czemu nie musieliśmy wieźć ich ze sobą. Po omówieniu najważniejszych spraw organizacyjnych oraz policzeniu zebranych podzieliliśmy się na dwie grupy i ruszyliśmy w trasę. Oczywiście, nie obyło się bez błogosławieństwa ks. Dyrektora na drogę.
Pan Robert Gałązka nie byłby panem Gałązką, gdyby nie prowadził nas przedziwną, ale też urozmaiconą trasą. Nie zabrakło rozmaitych przeszkód w postaci pniaków, piachu, górek, krzaków, pokrzyw i krętych dróżek. Gdy od celu dzieliło nas tylko 500 metrów, wszyscy przyspieszyli, nie mogąc się doczekać. Na miejscu zastaliśmy gospodarzy, którzy miło nas przywitali, jednak po bagażach nie było nawet śladu. W związku z tym przeszliśmy do pierwszego punktu programu zamówionych zajęć.
Zaprowadzono nas do stodoły. Stała tam słomiana kukła krowy, a naszym zadaniem było ją wydoić. Niewielu podołało temu trudnemu zadaniu . Następnie zobaczyliśmy, jak się robi biały ser i masło. Gdy ks. Jarek nadjechał z bagażem, my byliśmy pochłonięci w najlepsze robieniem własnych słomianych kurczaków. Dopiero wtedy, zadowoleni po skończonej pracy, mogliśmy zająć się naszym dobytkiem. Damska część wycieczki została oddelegowana do domków, zaś chłopcy wyrazili chęć pozostania na noc w stodole.
Każdy szybko się rozpakował i ruszył na obiad, po którym znów mieliśmy zorganizowane zajęcia. Podzieleni na drużyny konkurowaliśmy ze sobą w różnych zadaniach: obieraniu kartofli, jabłek, przybijaniu gwoździ, piłowaniu desek. Wieczorem mieliśmy już za sobą spacer po lesie, skoki wzwyż i zbieranie chrustu. To ostatnie pomogło nam w rozpaleniu ogniska, przy którym ogrzaliśmy się i upiekliśmy kolację, śpiewając i grając na gitarze.
Kiedy rozeszliśmy się do domków, myśleliśmy, że to koniec atrakcji na ten dzień, jednak niedługo po ogłoszeniu ciszy nocnej wszystkie dziewczyny wyciągnięto z łóżek. Ich zadaniem było porozwieszenie podzielonego na sześć części plakatu w lesie tak, by grupa chłopców zebrała go w całość. By im pomóc, musiały dopisywać na odwrocie kartek zagadki. Chłopcy wyruszyli kwadrans później i udało im się w końcu zebrać każdą część, choć zabrało im to trochę czasu, bo źle odczytali jedną wskazówkę. Podsumowując, przebieżka po chłodnym, nocnym powietrzu sprawiła, że wszyscy szybko padliśmy zmęczeni na posłania.
Drugiego dnia, tuż po śniadaniu, zaprowadzono nas na strzelnicę, gdzie mieliśmy okazję postrzelać z wiatrówki i z łuku. Następnie znów udaliśmy się do lasu, by bawić się w podchody. Po powrocie do ośrodka musieliśmy jednak spakować się, by po obfitym obiedzie oraz krótkim odpoczynku, wyruszyć z powrotem do Mińska.
Spędziliśmy w Julianówce niecałe dwa dni, lecz każdy miał wrażenie, że zabawiliśmy tam dużo dłużej. Zapewne było to wynikiem częściowego odcięcia się od cywilizacji; czas płynął wolniej, nigdzie się nie spieszyliśmy - każdy z nas nareszcie porządnie odpoczął. Ogólne wrażenia były bardzo pozytywne, z pewnością należy polecać to miejce na wakacyjny relaks. To już ostatnia wycieczka naszej klasy w tym roku, cieszymy się więc, że się udała.

Szkoła podstawowa, Szkoła gimnazjalna, Szkoła licealna