Rodzinny poranek u Salezjanów

M.Bochyńska

Widok, który mogli zobaczyć przechodnie udający się na dworzec PKP lub PKS w niedzielne przedpołudnie 11 stycznia b.r. zaskakiwał i intrygował niejednego z nich. Na teren szkół salezjańskich przy ulicy Kościuszki 27 w Mińsku Mazowieckim licznie przybywały całe rodziny.

Widok, który mogli zobaczyć przechodnie udający się na dworzec PKP lub PKS w niedzielne przedpołudnie 11 stycznia b.r. zaskakiwał i intrygował niejednego z nich. Na teren szkół salezjańskich przy ulicy Kościuszki 27 w Mińsku Mazowieckim licznie przybywały całe rodziny. Jedni przyjeżdżali samochodami, inni wieźli swe pociechy na sankach lub w wózkach, mieszkający w pobliżu – po prostu szli piechotą.
Po chwili w szkolnej kaplicy znalazło się miejsce dla każdego. Na Eucharystii sprawowanej przez ks. Jarka Jastrzębskiego byli rodzice uczniów obu tutejszych szkół, nauczyciele, inni pracownicy oraz sympatycy ze swymi pociechami i wnukami.
Dziecięca brać – wielce różnorodna – obległa ołtarz. Była półroczna Marysia, roczniak Maksio, przedszkolaki młodsze i doroślejsze, poważni uczniowie szkół podstawowych i ich o parę lat starsze rodzeństwo , na ogół zadomowione u salezjanów. Słowom ks. Jarka towarzyszył chór cienkich głosików śpiewających kolędowe refreny, tupot małych nóżek, a czasami popłakiwania. Kapłan dostosował liturgię do możliwości dzieci. Tym razem zamiast kazania – zgromadził maluchy przy żłóbku. Maleńkiemu Jezuskowi ze szkolnej szopki miły był gwar dziecięcy – uśmiechał się do niedzielnych gości przyjaźnie i dobrotliwie.
Maluchy dzielnie uczestniczyły w tej skróconej Mszy św. Być może dodatkowym czynnikiem dyscyplinującym było oczekiwane spotkanie z Mikołajem. Zaprosiła na nie przybyłych gości p. Teresa Baranowska – nauczycielka chemii, a jednocześnie pomysłodawczyni rodzinnego poranka .Ona też poprowadziła drugą część spotkania. Zabawom w pięknie udekorowanej (jeszcze po studniówce) sali gimnastycznej nie było końca. Duzi i mali garnęli się do Mikołaja, nie tylko po prezenty! Chętnie sięgali po mikrofon, rozwiązywali zagadki, włączali się w śpiewy i tańce.
Był też „słodki „ stół – z domowymi ciasteczkami i napojami.
Inicjatywie modlitwy i zabawy dużych i małych u Salezjanów należy tylko przyklasnąć. To dobra promocja rodziny i pozytywnych wartości w naszym mieście.

Małgorzata Bochyńska

Szkoła podstawowa, Szkoła gimnazjalna, Szkoła licealna