O tzw. Dniu Nauczyciela ...i nie tylko

napisała p.Karolina Jackiewicz, naprawdę warto przeczytać!

Na wstępie napiszę, że Dzień Edukacji Narodowej nie jest moim ulubionym świętem - a właściwie jego „powszechny” zamiennik, czyli tzw. Dzień Nauczyciela. W tym roku wyjątkowo musiałam osobiście „pochylić się” nad tym świętem, będąc odpowiedzialną wraz z panem Maciejem Samulikiem i Samorządem Uczniowskim gimnazjum i liceum za jego przygotowanie w Szkołach Salezjańskich w Mińsku Mazowieckim Już ranek 15 października nie obiecywał wiele. W drodze do pracy usłyszałam od przemiłego radiosłuchacza, że (ja) Nauczyciel nie dość, że mam długie wakacje, dużo wolnego, mało pracuję w tygodniu, co ograbia budżet państwa, to jeszcze przyzwyczaiłam się do prezentów na Dzień Nauczyciela, a jemu w biurze to nikt kwiatów i czekoladek nie przynosi. W nastroju raczej deszczowo-jesiennym dotarłam do pracy. W szkole panował mały chaos, bo przecież w bardzo uroczystej formie miało odbyć się pasowanie wszystkich pierwszaków, połączone z obchodami Dnia Edukacji Narodowej. O godz. 9.00 w sali gimnastycznej, pięknie udekorowanej przez wychowawczynie maluchów, rozpoczęła się uroczystość dla pierwszaków z podstawówki. Po uroczystej mszy św. najmłodsi złożyli przysięgę na sztandar szkoły. Po tych wielkich emocjach rodzice zaprosili pierwszoklasistów i ich kolegów ze starszych klas na słodki poczęstunek. Przez drobne nieporozumienie dorosłych na wspomniany poczęstunek nie dotarli uczniowie klasy czwartej. Kiedy weszłam do sali czwartoklasistów – planowo powinniśmy mieć lekcję niemieckiego – zasypała mnie lawina słów rozżalonych maluchów, którzy w ciągu jednej minuty powiedzieli mi wszystko, że zapomniano o nich przy poczęstunku, że jest im smutno, że nikt o nich nie pamięta, bo wcześniej też z innymi na wycieczkę nie pojechali, a w ogóle to nie mają książek i zeszytów do niemieckiego. Choć chwila była dramatyczna, pomyślałam sobie, że te szczere rozżalone miny, łzy w oczach i nieudawane smutek i zawód są najpiękniejsze na świecie. Z twarzą pokerzysty zakomunikowałam, że o wszystkim wiem, panuję nad sytuacją, lekcji oczywiście nie będzie, a w zamian - specjalnie dla nich - słodziutki poczęstunek. W ratowaniu sytuacji pomogła mi pani Tereska Baranowska. Pierwsze łzy osuszyła cukierkami. Potem w 30 sekund ustaliłyśmy plan działania – decyzja była błyskawiczna. I tu przepraszam grono pedagogiczne i szczerze się przyznaję: to ja zabrałam tort bezowy z pokoju nauczycielskiego, ale cytując pewną reklamę: widok uradowanych buziaków … bezcenne!
O godzinie 12.00 odbyła się „druga tura” obchodów Dnia Edukacji Narodowej, tym razem dla uczniow gimnazjum i liceum. Uroczystość rozpoczęliśmy mszą św, w trakcie której pierwszoklasiści przysięgali na sztandar Sszkoły. Myślę, że emocje towarzyszyły im nie mniejsze, niż maluchom z podstawówki, choć pewnie bardziej skrywane. Niewątpliwie wystąpienie przed całą wspólnotą szkolną i wypowiedzenie słów przysięgi jest wielkim wydarzeniem zarówno dla nowych uczniów, jak i dla wszystkich obecnych . O podniosły charakter całego wydarzenia zadbał nie tylko pan Piotr Bartosiak wraz z pocztem sztandarowym, ale również przepięknie grający i śpiewający uczniowie (głównie z klasy 3 gimnazjum) i oczywiście Samorząd Uczniowski. Reprezentanci uczniów złożyli życzenia pierwszakom, a jako pamiątkę tego wydarzenia, wręczyli każdemu mały upominek (z moją osobistą dedykacją). Po mszy św. rozpoczęła się krótka część związana z Dniem Edukacji Narodowej. Były życzenia od Księdza Inspektora Sławomira łubiana, ks. Dyrektora, od Rady Rodziców i specjalne życzenia dla uczniów i nauczycieli przygotowane przez Mateusza Osicę i polonistę - pana Macieja Samulika, które wspólnie je odczytali. Całość ozdobiła Martyna Szlendak (3B gimn.) swoim przepięknym występem. Martyna fantastycznie zaśpiewała piosenki z tekstami Agnieszki Osieckiej.
Mam nadzieję, że nie jest to tylko opinia opiekunów samorządu, czyli moja i pana Maćka, że była to udana uroczystość i bardzo miły dzień.
Bardzo dziękuję moim wszystkim uczniom, za dużo miłych słów, które usłyszałam od nich tego dnia. Dziękuję tym bardziej, że w większości nie były to utarte „życzeniowe zwroty”, ale takie własne, od serca. Dziękuję maluchom z klasy 4. „Akcja Tort” była najlepszymi życzeniami, jakie mogłam dostać tego dnia, ponieważ była to kwintesencja roli nauczyciela, o której mi tak wdzięcznie przypomniano.
I tak, na koniec, myślę sobie: może w tym roku nie ograbiłam nikogo i nie obciążyłam zbytnio budżetów prywatnych ani państwowego :).
Drogi radiosłuchaczu: moje dzieci pobiegły dziś rano do przedszkola z kwiatkami, które im osobiście kupiłam. Nie dlatego, że ktoś do czegoś mnie zmusza, nawet nie dlatego, że tak trzeba czy wypada, ale z bardzo prostego powodu: każdego dnia dostają od swoich Pań spory kawałek serca!
Może taki sam, jaki ja co dzień zostawiam przy Kościuszki 27?

Szkoła podstawowa, Szkoła gimnazjalna, Szkoła licealna