Wycieczka klas II i III gimnazjum

Mirosław Bareja

Najpierw były egzaminy (jedni leniuchowali, inni się pocili). Później długi weekend, a po nim wycieczka. Atrakcji (jak to na wycieczce) niemało - możesz poczytać dalej, obejrzeć galerię lub jedno i drugie :)...

Zaczęło się pod szkołą o piątej rano. Później aż do Sandomierza "spokojna atmosfera" w autobusie. W Sandomierzu siąpi - trochę się obudziliśmy. Brak śladów ojca Mateusza oraz możliwości zejścia do podziemia (Podziemna Trasa Turystyczna). Za to obejrzeliśmy stopy słonia (i oczywiście wiele innych naprawdę ciekawych eksponatów w Muzeum Diecezjalnym). Krótkie spotkanie towarzyskie pod toaletą i do Krakowa (przez drogi w remontach).

W Krakowie wielka uczta (kulturalna) - Wawel, komnaty i groby królewskie, atmosfera niemalże zapierała dech. Nocleg u Salezjanów. Znowu wielka uczta - tym razem naleśnikowa :). Później Msza św. i spokojna noc (z wyjątkiem jednego "lotnika").

Następnego dnia Skałka - ciekawa opowieść, groby znakomitych osobistości i zupełnie wyjątkowa woda. Znowu siąpi. Smok działa. HoopCola gratis. Kolejne wyjątkowe miejsce - tym razem z historii, którą sami przeżywaliśmy - okno papieskie na Franciszkańskiej. Rynek, Sukiennice, Kościół Mariacki - pod wrażeniem ołtarza byli nawet Ci, których bym o to nie posądzał. Tyniec (nie chodzi o Krzysztofa) - benedyktyńskie wyroby, atmosfera i piękny (znany z literatury) widok na Wisłę urozmaicony (niestety) przez siedzącego na drzewie ptaka.

Pyzówka - bardzo fajna kwatera, wyjątkowi gospodarze i pyszne jedzenie.

Następnego dnia Pieniny. Udało się obejrzeć kościółek w Dębnie (niektórym przywidziały się tam gwoździe), zaporę, fajne wózki i sam zamek w Niedzicy (znalazło się tam kilku rogaczy i niejaka Brunhilda). Cały czas obawialiśmy się, czy pogoda pozwoli pójść w góry, ale się rozpogodziło (niektórzy mówili, że niestety).

Zatem razem z panią przewodnik ruszyliśmy na Trzy Korony. Ile się wtedy dostało tym, którzy zaplanowali tę wycieczkę... Jednak po widoku ze szczytu i powrocie w błocie nikt już nie miał siły się gniewać.

No i dzień ostatni. Siąpiło. Skocznia w Zakopanem - piękna, ale nieczynna. Chwila zadumy na Pęksowym Brzysku, ostatnie zakupy i w drogę. Długą drogę - z wieloooma przystankami. I szczęśliwie wrócili (-śmy) - noc wygoniła, noc przygoniła.

Tak to w pigułce nasza wycieczka wyglądała. Ale niezła ta pigułka była. Można by ją jeszcze raz łyknąć...

Szkoła podstawowa, Szkoła gimnazjalna, Szkoła licealna